Horoskop pomyślny i niepomyślny w badaniach polskich astrologów dwudziestolecia międzywojennego

Robert Marzewski

Tło historyczne

Po upadku zainteresowania astrologią w wiekach XVIII i XIX, w wieku XX przeżywa ona swoje odrodzenie w Stanach Zjednoczonych oraz w Europie. W Polsce następuje to właściwie dopiero po odzyskaniu przez nią niepodległości. Dwudziestolecie międzywojenne to bardzo ciekawy i intensywny okres w rozwoju astrologii w Polsce. Proces ten nabrał większej dynamiki pod koniec lat 20. i kontynuowany był przez całe lata 30. Powstało wówczas wiele stowarzyszeń astrologicznych. Te najbardziej znane to Polskie Towarzystwo Astrologiczne w Warszawie, prezesem którego był Jan Starża-Dzierżbicki; Towarzystwo Astrologiczne „Kosmos” później przemianowane na Polskie Towarzystwo Astrologiczne w Bydgoszczy kierowane przez Franciszka Augusta Prengla, Towarzystwo Astrologiczne Toruń pod kierunkiem Alfreda Ulkana, Polskie Towarzystwo Przyjaciół Astrologii i Astronomii prowadzone w Łodzi przez Maksymiliana Dziergowskiego, a potem przez Łucjana Żaka.

Do stowarzyszeń mniej znanych należy między innymi Instytut Badań Astro-Dynamicznych. Powstało ono w Warszawie 3 listopada1935 roku przy Towarzystwie Miłośników Wiedzy i Przyrody. Dyrektorem Instytutu został Mieczysław Wilbik.

Projekt badawczy Instytutu Badań Astro-Dynamicznych

Najbardziej znanym dokonaniem Instytutu jest przeprowadzenie projektu badawczego. To wydarzenie doniosłe, jest ono bowiem, zgodnie z moją wiedzą, pierwszym w historii polskim projektem badawczym dotyczącym astrologii.

Przedstawienie tych badań jest właśnie tematem tego opracowania. Nie chciałbym jednak ograniczać się jedynie do przedstawienia samych badań i ich wyników. To oczywiście jest najważniejsze, ale warto byłoby spojrzeć na to wydarzenie w szerszym kontekście, w szczególności z perspektywy astrologii. Znamy datę narodzin omawianego projektu badawczego, aż się prosi zatem, by spojrzeć na horoskop tego wydarzenia. Informację o tym znajdujemy w sprawozdaniu opracowanym po zakończeniu badań: „Inicjatywa zorganizowania ankiety powstała na ogólnem zebraniu członków Instytutu, na wniosek inż. Witolda Płuszczewskiego w dniu 13 grudnia 1936 roku.”

Horoskop projektu badawczego

Nie jest znana godzina zebrania. Należałoby więc właściwie ograniczyć się do horoskopu wyliczonego na godzinę 12:00, bez zaznaczonych osi i pozostałych domów. Przyjąłem jednak godzinę 18. To była niedziela. W czasach współczesnych takie zebranie zapewne miałoby miejsce trochę przed południem lub we wczesnych godzinach popołudniowych. Przed wojną do zwyczaju jednak należało zaczynanie dnia od wizyty w kościele. Potem obiad w gronie rodzinnym, więc raczej zebranie odbyło się może o 16, może o 19, tak czy inaczej raczej po południu. Uściślanie dokładnej godziny wydarzeń jest zawsze trudniejsze, niż uściślanie godziny urodzenia w horoskopie człowieka. Przyjęte założenie, że zebranie miało miejsce w godzinach popołudniowych zdaje się mieć jednak sens dla wykreślonego zgodnie z tym założeniem horoskopu. Ascendent jest pod koniec znaku Raka, tym samym Descendent wypada pod koniec znaku Koziorożca. W ten sposób na Ascendencie, w pierwszym domu znalazł się Pluton, co wskazywałoby na coś, o dogłębnym charakterze i do tego być może związanym także ze zjawiskami ekstremalnymi, jak na przykład śmierć, co jest zgodne z faktami, o czym w dalszej części opracowania. Możliwe, że też nie bez znaczenia było i to, że badania zakończono w roku 1939, czyli roku wojny. Mocno obsadzony jest dom VI, w tym przez władcę Ascendentu. To z kolei może wskazywać na skrupulatną, analityczną pracę, na przykład badawczą. Wenus w domu VII mówi o tym, że projekt może spotkać się z dobrym przyjęciem ze strony innych osób, w tym także niezwiązanych bezpośrednio z tematem, co by się zgadzało z pozytywnym stosunkiem do projektu prasy (Ilustrowany Kuryer Codzienny). Uran w domu XI to na przykład aktywność związana z astrologią podejmowana wśród przyjaciół, czy też w ramach jakiegoś stowarzyszenia.

Można też zwrócić uwagę na niektóre elementy tego horoskopu będące już bez większego związku z dokładną godziną. Koniunkcja Słońca z Księżycem w Strzelcu wydaje się układem pomyślnym, świadczącym o optymistycznym i entuzjastycznym podejściu do przedsięwzięcia. Ponadto zaakcentowanie znaku Strzelca może wskazywać na przedsięwzięcie szeroko zakrojone, może nawet o międzynarodowym zasięgu. Koniunkcja Jowisza z Merkurym w trygonie do Urana także temu sprzyja. Zarazem jednak obok Słońca i Księżyca jest wstępujący węzeł księżycowy (Rahu), co oznacza, że był to dzień zaćmienia Słońca i to całkiem dokładnego, choć w Polsce nie było ono widoczne. To już element horoskopu niezbyt pomyślny i zapewne za jego to przyczyną tak długo wszelka wiedza o tym projekcie badawczym, jego przebiegu i rezultatach, była zakryta dla powszechnej świadomości. Nie pojawiały się na ten temat jakiekolwiek publikacje, a przynajmniej nic mi nie wiadomo o tym, aby się jakiekolwiek ukazywały. Dostępne były jedynie informacje, że taki projekt ma być przeprowadzony, które to informacje przytaczam w dalszej części opracowania. Wprawdzie po zakończeniu badań wydano w liczbie 700 egzemplarzy sprawozdanie z badań, ale przez lata nic o tym nie było wiadomo. Żadne wzmianki o takiej publikacji się nie pojawiały i chyba tylko cudem jeden egzemplarz w końcu trafił w moje ręce.

Interesująca jest koniunkcja Merkurego z Jowiszem w trygonie do Urana. To bardzo, rzec można, astrologiczny układ. Wyraźnie też sprzyja działaniom związanym z wysiłkiem intelektualnym, o charakterze poznawczym, które przy tym są nowatorskie, odkrywcze i nadto zakrojone na szeroką, międzynarodową nawet skalę.

Najbardziej problematycznym układem wydaje się półkrzyż tworzony przez opozycję Saturna i Neptuna oraz pozostające w kwadraturach do nich Słońce i Księżyc. Neptun świadczyć może o nieprzewidzianych komplikacjach, pomyłkach, nieporozumieniach, nieścisłościach. Saturn z kolej  to przede wszystkim ogólnie przeszkody, utrudnienia, w tym także możliwe opóźnienia w realizacji projektu . Tu warto wspomnieć, że idea badań zrodziła się w grudniu roku 1936, jednak już same badanie realizowane były w roku 1939.

Historyczne znaczenie odkrycia badań IBAD, czyli o tym, że w astrologii przypadek nie istnieje

Ciekawie przedstawia się horoskop prognostyczny zebrania IBAD, czyli tym samym horoskop omawianego projektu badawczego. Chodzi mi tu o nałożenie na niego aktualnych tranzytów. Broszurę informacyjną „Sprawozdanie z ankiety Instytutu” zdobyłem w sierpniu roku 2019, kiedy to tranzytowy Jowisz przechodził koniunkcją przez Księżyc i Słońce horoskopu urodzeniowego zebrania IBAD. W roku 2020, kiedy to Jowisz i Saturn przechodziły trzykrotnie przez Descendent, by pod koniec tego samego roku na dobre już wejść do domu VII, dojrzewała we mnie myśl, by informacje o tym projekcie badawczym w jakiś sposób upublicznić. Przy czym nie konkretyzował się w moim umyśle jakiś określony termin i forma. Kiedy jednak w styczniu 2021 roku tranzytowe Jowisz i Saturn przechodziły przez Wenus w horoskopie zebrania IBAD, zadzwonił do mnie Piotr Piotrowski, prezes Polskiego Towarzystwa Astrologicznego z propozycją, bym wygłosił wykład online. Temat miałem wybrać sam i pierwszą myślą jaka spontanicznie pojawiła się w mojej głowie, było omówienie tego niezwykłego projektu badawczego. Przy czym w tym okresie to inny temat zajmował mój umysł, mianowicie związek układów ciał niebieskich, głównie Księżyca i Słońca z aktywnością sejsmiczną. Mimo to pomyślałem właśnie o projekcie Instytutu Badań Astro-Dynamicznych, przy czym wówczas nie znałem jeszcze horoskopu zebrania IBAD.

Dolna część horoskopu, od Ascendentu do Descendentu to sfera niewidoczna. Kiedy Jowisz i Saturn przeszły do górnej, widocznej sfery horoskopu zaczynającej się od domu VII, ujawnienie wiedzy o badaniach stało się możliwe, zwłaszcza gdy Jowisz i Saturn przeszły przez Wenus w VII domu. Mechanizm ten jeszcze ciekawej wygląda w odniesieniu do Plutona. Wykład został zaplanowany i wygłoszony w czasie, gdy to tranzytowy Pluton zrównał się z Descendentem, docierając tym samym do domu VII. Zarazem Pluton tranzytowy utworzył opozycję do Plutona urodzeniowego (pierwszodomowego, wskazującego na tożsamość wydarzenia), niemal zamykając w ten sposób połowę swojego cyklu. Połowę cyklu pokonał również Neptun. Uran zaś, planeta wskazująca na astrologię, zamknął pełny cykl. Gdyby tylko jeden ze wspomnianych elementów się pojawił, to jego znaczenie może nie byłoby aż tak istotne. Tu jest jednak ich całkiem sporo. Do tego należy zwrócić uwagę, że chodzi tu o tranzyty planet najbardziej odległych, Urana, Neptuna i Plutona, tzw. planet pokoleniowych, tranzyty których zawszy wyznaczają przełomowe momenty w życiu danego zjawiska. To wydatnie wzmacnia znaczenie całego tego złożonego układu. Wszystko to wskazuje, że przedstawienie światu tego niezwykłego, bo najprawdopodobniej pierwszego w Polsce astrologicznego projektu badawczego wydarzyło się w czasie, w którym miało się wydarzyć. I podkreślę to raz jeszcze, nie było to jakoś intencjonalnie synchronizowane. Tak po prostu wyszło.

Opis projektu badawczego Instytutu Badań Astro-Dynamicznych

Czas, by w końcu powiedzieć, czego ów projekt dotyczył. Celem badań rozstrzygnięcie, czy astrolodzy opierając na znanych sobie regułach astrologii są w stanie odróżnić horoskop pomyślny od horoskopu niepomyślnego. W oparciu o wyniki takich badań można by było wnioskować o wartości astrologii, bo zakłada się, że astrolodzy stosują jeśli nie dokładnie te same, to co najmniej bardzo do siebie zbliżone zbiory reguł.

Astrologom przedstawiono dwa kosmogramy, przy czym nie określono, czego one miały dotyczyć, czy narodzin człowieka, czy jakichkolwiek innych zdarzeń. Zastosowane nazwy neutralne, tj. Temat 1. oraz Temat 2. Nie podano również czasu i miejsca, na które obydwa kosmogramy zostały wyliczone. Przedstawiono jedynie właśnie kosmogramy, czyli graficzne przedstawienia wyglądu nieba na dany moment, oraz listę pozycji elementów poszczególnych kosmogramów. Celem tych zabiegów było utrudnienie identyfikacji zdarzeń opisanych przez kosmogramy. Współcześnie, kiedy możemy korzystać z odpowiednich programów astrologicznych, wskazanie czasu i miejsca w oparciu o znane pozycje elementów horoskopowych nie nastręcza większych trudności, ale wówczas byłoby to poważnym wyzwaniem, bardzo trudnym do wykonania. Celem astrologów było dokonanie analizy przedstawionych kosmogramów jedynie pod kątem ich pomyślnego lub niepomyślnego charakteru, bez żadnych innych zbędnych dociekań, w tym również bez rozpatrywania ujęcia prognostycznego.

Podział na horoskopy pomyślne i niepomyślne miał się być dokonany zgodnie z trzystopniową skalą:

Informacje o projekcie badawczym ukazały się w kilku publikacjach. Zapewne największy zasięg miały teksty zamieszczone na łamach gazety o zasięgu ogólnokrajowym, a noszącej tytuł: Ilustrowany Kuryer Codzienny. Po raz pierwszy informacje w tej gazecie podano w numerze z dnia 27 września 1938 roku. Zamieszczono też kosmogram Tematu 1.

Podobne informacje oraz kosmogram Tematu 2. zamieszczono w numerze z dnia 10 stycznia 1939 roku.

Informacja ukazała się także w czasopiśmie astrologicznym „Niebo Gwiaździste” z września 1938 roku.

W tym samym czasopiśmie z lutego 1939 r. ukazała się już tylko krótka wzmianka o Temacie 2.

Ponadto informacje zamieszczone zostały także w miesięczniku Hejnał z grudnia 1939 r.

oraz z lutego 1939 r.

Opis Tematów i ich horoskopy

Kosmogramy te łatwiej analizować w bardziej współczesnej postaci. Obydwa horoskopy dotyczą startu balonów stratosferycznych. Temat 1. odnosi się startu balonu Osoaviakhim- SA1 (Осоавиахим-CA1) z załogą liczącą trzech stratonautów: Paweł Fiodorowicz Fiedosiejenko (Павел Фёдорович Федосеенко) ur. 13.05.1898 , Andriej Bogdanowicz Wasienko (Андрей Богданович Васенко) ur. 27.12.1899 oraz Ilja Dawidowicz Usyskin (Илья Давыдович Усыскин) ur. 13.11.1910. Start balonu stratosferycznego miał miejsce 30 stycznia 1934 r. o godzinie 9:00 we wsi Kuntsewo pod Moskwą. Celem lotu było osiągnięcie wysokości 20 kilometrów, co oznaczało zarazem ustanowienie nowego rekordu świata. O godzinie 11:59 załoga zameldowała osiągnięcie pułapu 20600 metrów, ale ostatecznie balon wzniósł się na wysokość 22 000 metrów, czyli znacznie wyższą od pierwotnie zakładanej. Nastroje stratonautów były bardzo entuzjastyczne i optymistyczne. Z ziemią utrzymywano stałą łączność radiową. Po osiągnięciu celu rozpoczęto obniżanie wysokości. Wkrótce dały o sobie znać problemy, między innymi z łącznością. Ostatni meldunek dotarł na ziemię o godzinie 15:08 i już był nie w pełni zrozumiały. Ostatni wpis w dzienniku pokładowym zamieszczony został o godzinie 16:10 i czas ten uznać można za początek katastrofy. Poza wspomnianymi problemami z łącznością, o godzinie 16:21 przestał działać barograf. Wskazówki zegarka Wasenki zatrzymały się na godzinie 16:23 i czas ten można uznać za moment upadku balonu na ziemię. Przyczyną katastrofy było nadmierne, stopniowo narastające tempo opadania balonu, które rozpoczęło się o 16:10 na wysokości 12000 metrów. To skutkowało zerwaniem części lin i zachwianiem równowagi całej konstrukcji. Początkowo rozgrzany promieniami słonecznymi balon opadał niezwykle wolno. Gdy słońce zaszło, gaz w balonie szybko zaczął się wychładzać i na wysokości 12 000 temperatury gazów w balonie i na zewnątrz się wyrównały, przez co gwałtownie spadła siła nośna balonu. Opadanie stało się bardzo szybkie (15 m/s), nawet po pozbyciu się całego balastu. Teoretycznie można było wyrzucić wszystkie urządzenia z wnętrza gondoli, ale właz do niej był zamknięty 12 śrubami. W niestabilnie zachowującej się gondoli niemożliwością było odkręcenie ich. Na wysokości ok. 2 km gondola już całkiem oderwała się od powłoki balonu i kolejne 10 sekund to był już zupełnie niekontrolowany lot obijających się o ściany stratonautów. W takich warunkach niemożliwe też było skorzystanie ze spadochronów, bo śruby mocujące właz nadal nie były odkręcone.

Pierwotnie start był planowany na 30 września 1933 roku, ale warunki pogodowe wymusiły odwołanie lotu. Ostatecznie uznano, że lepiej będzie przeprowadzić lot jakiegoś ciepłego, wiosennego dnia 1934 roku. Względy ambicjonalne sprawiły jednak, że lot odbył się 30 stycznia 1934, czyli w okresie bardzo niekorzystnym. Był to pierwszy zimowy lot balonu stratosferycznego w historii aeronautyki. Dokładnie w tym czasie odbywał się XVII Zjazd Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików w Moskwie. Lot miał to wydarzenie uświetnić. Wyszło inaczej.

Kosmogram potwierdza dramatyczny przebieg lotu. Opozycja Urana z Jowiszem mówi o dążeniu do ekstremalnych wyzwań, do przekraczania granic. Dopełniają ją kwadratury Plutona do obu planet, co wskazuje, że takie aspiracje mogą wiązać się z poważnymi zagrożeniami, jak najbardziej nawet śmiertelnymi. Lot odbył się podczas pełni i do tego częściowego zaćmienia Księżyca, co także jest układem niekorzystnym, tym bardziej, że Słońce jest w domu XII, czyli sektorze odpowiadającym między innymi za przekraczanie bram życia i śmierci. Do tego w domu XII zagrożenia nie w pełni przebijają się do świadomości. W domu XII są ponadto Merkury i Wenus, a przede wszystkim Saturn, planeta maleficzna (złoczynna), mówiąca o możliwości opóźnień, trudności, zagrożeń związanych z niską temperaturą. Inny malefik, tj. Mars jest na Ascendencie. Taki Mars potencjalnie może dawać dużo energii, siły przebicia, ale wskazuje też działania siłowe, jakby bez głowy, realizowane z finezją zwierzęcego odpowiednika tego znaku, którym Mars włada, czyli barana. Przy ograniczeniach i trudnościach, na które wskazuje Saturn, ewidentnie coś musiało pójść niezgodnie z planem. Jest jeden jednoznacznie pomyślny układ, mianowicie trygon Jowisza do Wenus, Merkurego oraz Marsa. Wskazuje on na sukces, który faktycznie miał miejsce, bo cel lotu został osiągnięty. Stało się jednak jak w tym dowcipie, w którym operacja się udała, choć przy tym pacjent zmarł. O godzinie 15:08, gdy nadawano ostatni już meldunek, Pluton był na Ascendencie. W momencie uderzenie gondoli o ziemię na Ascendencie był Księżyc, będący przecież przy tym w trakcie zaćmienia.

Temat 2. odnosi się do startu dwuosobowej amerykańskiej załogi, w skład której weszli: Albert William Stevens ur. 13.03.1886 r. oraz Orvil Arson Anderson ur. 2.05.1895 r. Miał on miejsce 11 listopada 1935 roku o godzinie 7:47 w kanionie Stratobowl w pobliżu Rapid City w Górach Czarnych. Przygotowania do tego lotu były bardziej pieczołowite i z rozmysłem wybrano porę. Tylko na początku lotu miały miejsce drobne problemy, kiedy to wiatr nagle skierował balon w boczny kanion, ale potem wznoszenie i cały lot przebiegały bez przeszkód. O godzinie 12:30 Explorer II osiągnął wysokość 22066 metrów i pozostawał na niej przez 80 minut. Ustanowił w ten sposób nowy rekord świata, który nie został pobity niemal przez dwie dekady. Przebywanie tak długi czas na rekordowej wysokości pozwoliło poczynić wiele obserwacji. Uczestnicy lotu byli pierwszymi ludźmi, którzy widzieli krzywiznę Ziemi. Zebrano dane dotyczące promieniowania kosmicznego, rozmieszczenia ozonu, przewodnictwa elektrycznego w atmosferze na różnych wysokościach, składzie stratosfery oraz o poziomie jasności Słońca, Księżyca i Ziemi. Pobrano próbki mikroorganizmów przebywających w stratosferze, zbadano zawartość tlenu w powietrzu, potwierdzono skuteczne blokowanie przez ozon większości promieniowania ultrafioletowego. Cały czas była dobra łączność. Lądowanie także odbyło się bez przeszkód. Na wysokości 300 metrów zrzucono na spadochronach sprzęt badawczy, by ten wraz z zebranymi danymi nie uległ uszkodzeniu przy uderzeniu gondoli o ziemię. Stratonauci wylądowali jednak miękko o godzinie 16:13.

W horoskopie Tematu 2. na Ascendencie jest Słońce w Skorpionie, co samo w sobie wskazuje na siłę wydarzenia, jego odporność na wszelakie trudności, możność kontrolowania sytuacji. Wzmocnione to jest aplikacyjnym trygonem Słońca do Plutona, który to jest wszak władcą Skorpion. To tym bardziej wzmacnia wspomniane i pokrewny im tendencje. W I domu jest także Jowisz, do tego w znaku swojego władania, co jest ogólnie bardzo pomyślne. Jowisz tworzy wprawdzie opozycję do Księżyca, czyli technicznie rzecz biorąc aspekt nieharmonijny, ale ponieważ w tym układzie udział bierze właśnie Jowisz, to w efekcie niekoniecznie musi on być niepomyślny. Wręcz może być pomyślny w sposób nadmiarowy. Teoretycznie wskazywać może na przesadny optymizm, jakąś niefrasobliwość. Ale to tylko teoretycznie, bo w praktyce dawać tego nie musi. Aspekt ten zapewne wyrażał się choćby w tym, że balon był ogromny, bo zamiast wodoru użyto helu. Księżyc w VII domu sprzyjał dobrej komunikacji i pozytywnemu przyjęciu relacji o locie. Za komunikację odpowiada także Merkury, który wprawdzie jest w kwadraturze z Plutonem, ale to kwadratura poza znakiem, czyli nie łączy planet w konfliktowych żywiołach, a przeciwnie, obie planety są w tym samym żywiole wody. Zatem choć aspekt ten formalnie jest kwadraturą, to ma po części charakter trygonu.  Merkury za to tworzy już jednoznacznie wyraźną opozycję z Uranem, w której uczestniczy jednak także Punkt Szczęścia. Już nawet niezależnie od tego ostatniego elementu układ ten nie musi być niszczący, ale na pewno wskazuje na konieczność szybkiego, sprawnego myślenia, analizowania, komunikowania. Gdyby w przeważającej części horoskop był niepomyślny, układ ten mógłby być wyraźnie trudny i może nawet niszczący, mógłby wskazywać na nieprzewidziane, zaskakujące problemy. Ogólna jednak wymowa horoskopu jest pozytywna. Świadczy o tym także i to, ze Wenus także jest w swoim znaku, a Mars w znaku swojego wywyższenia. Do tego Wenus w harmonijnym sekstylu z Jowiszem (przypomnę, że przebywającym w znaku swojego władania), a Mars w trygonie do Neptuna. Jedynym tak naprawdę wyraźnie niepomyślnym aspektem jest kwadratura Saturna do Księżyca. Ten układ z pewnością może wskazywać na przeszkody, opóźnienia. I rzeczywiście przygotowania do lotu były już dzień wcześniej, ale zbliżał się zimny front powietrza. Nocą temperatura spadła do minus 14 stopni Celsjusza i konieczne było podgrzewanie gazu w balonie. A wszak Saturn to właśnie czas (opóźnienia) i zimno (niska temperatura). Na szczęście w układzie tym poza Saturnem i Księżycem uczestniczy także wspominany już wcześniej Jowisz, więc wpływ Saturna jest neutralizowany. O godzinie 12:30, gdy osiągnięto maksymalną wysokość, Słońce i Jowisz były na Medium Coeli. W czasie lądowania na Medium Coeli był Mars, przypomnę, że silny, i tym samym pomyślny, bo w znaku swojego wywyższenia, do tego w trygonie do Neptuna i także wprawdzie nie w ścisłym sekstylu do Merkurego i Słońca, ale jednak w układzie sekstylowym.

Wyniki badań i ich ocena

Ocena horoskopów miała być podana w trzystopniowej skali:

Po analizie wszystkich ankiet otrzymano następujące wyniki:

Jak widać, astrologowie całkiem trafnie ocenili pomyślny i niepomyślny charakter obu horoskopów, podobnie zresztą, jak to uczynili astrologowie uczestniczący w wykładzie, gdy po raz pierwszy omawiałem badania Instytutu Badań Astro-Dynamicznych.

Dla Tematu 1. przyjęto 18 wskazań, przy czym wszystkie one były trafne. Dla Tematu 2. przyjęto 17 wskazań, z czego 13 było trafnych, a 4 błędne. To łącznie daje 35 wskazań, z czego 31 trafnych i 4 błędne, czyli 88,57% wskazań trafnych i 11,43% wskazań błędnych.

Ocena otrzymanych rezultatów nie jest prosta, zwłaszcza jeśli uwzględni się aspekt historyczny. Przyjmując współczesne standardy dla tego typu badań, tj. poziom istotności wynoszący 0,05 uznać należy otrzymane rezultaty za nieistotne statystycznie. W latach 30. ubiegłego wieku metodologia ta jednak dopiero się kształtowała i trudno ją uznać za wówczas obowiązującą. Wprawdzie już w 1925 roku ukazała się publikacja Ronalda Fishera Statistical Methods for Research Workers (Metody statystyczne dla pracowników naukowych), ale nadal pracował on nad swoimi koncepcjami i dopiero aż roku 1956 ukazała się kolejna publikacja pt.Statistical Methods and Scientific Inference (Metody statystyczne i wnioskowanie naukowe).

Nawet jeśli jednak zastosować tę metodologię do tego przypadku, to pamiętać należy, że poziom istotności przyjmowany jest uznaniowo. Nie wynika on w żaden sposób z jakichkolwiek praw. Przyjęcie go służy jedynie temu, by mogło istnieć jakieś kryterium pozwalające na dokonania wyboru danej hipotezy lub jej odrzucenie. Służy to celom praktycznym. Zatem w oparciu o przyjęciu wybranego poziomu istotności nie można mówić o udowodnieniu danej hipotezy. Co najwyżej można stwierdzić, że ewentualnie wyniki są zgodne z hipotezą, czy też że hipotezę potwierdzają.

Niestety niezależnie od tego, jaki poziom istotności przyjmiemy, czy taki, który prowadzi do podważenia hipotezy zerowej, czy też do jej potwierdzenia, wyniki badań należy uznać za nieistotne, tyle że nie statystycznie, ale z uwagi na błędną metodologię. Otóż autorzy badań nie wspominają w jaki sposób dokonano doboru próby. Domyślać się można, że nie zrobiono tego w sposób losowy. Zatem nie dokonano losowania dwóch przypadków z grupy wielu lotów balonów, ale po prostu intencjonalnie wybrano jeden lot pomyślny i jeden niepomyślny. Z pewnością nie należy zarzucać złej woli autorom projektu badawczego. Niemniej jednak pod względem metodologicznym sytuacja taka jest nie do przyjęcia. Teoretycznie możliwe jest przecież takie dobranie czasu startów balonów, aby obliczone zgodnie z nimi horoskopy zgadzały się z pomyślnym lub niepomyślnych charakterem lotów. Innymi słowy, zgodność faktów z daną teorią nie potwierdza tej teorii, jeśli fakty zostały tak dobrane, aby potwierdzały teorię. Za dobrą wolę autorów projektu przemawia to, że horoskopy obydwu Tematów nie są jednoznaczne. W horoskopie Tematu 1. jest przecież bardzo pomyślny trygon Jowisza do Słońca, Merkurego, Saturna i Marsa. W horoskopie Tematu 2. jest zaś bardzo niepomyślna kwadratura Saturna do Księżyca.

Na koniec należy poruszyć jeszcze jedną kwestię. Otóż czym innym jest ocena wyników projektu badawczego, a czym innym ocena astrologii w oparciu o projekt badawczy. Pamiętajmy, że schyłek lat 30. ubiegłego wieku to okres, w którym wciąż jeszcze żywe były idee Koła Wiedeńskiego, formacji uczonych głoszących neopozytywizm, zwany również pozytywizmem logicznym lub empiryzmem logicznym. Ambicją ich było opracowanie formuły pozwalającej na odróżnienie i oddzielenie nauki od metafizyki. W pierwszej fazie rozwoju kryterium takim miała być weryfikacja, potem zaś konfirmacja. W tym pierwszym przypadku chodziło o możliwość empirycznego weryfikowania danych twierdzeń, w drugim zaś o ich potwierdzanie. Przedstawiony tu projekt badawczy obydwa kryteria spełnia, zatem na mocy tego należy uznać może nie całą astrologię za naukę, ale jej możliwości co do odróżniania horoskopów pomyślnych od niepomyślnych już tak.

U schyłku lat 30. w koncepcjach Koła Wiedeńskiego zaczęto dostrzegać niekonsekwencje i oczywiste błędy. Współcześnie więc wartość przedstawionego projektu badawczego jest żadna, przynajmniej jeśli chodzi o aspekt naukowy. Za to badania te mają wielką wartość historyczną, bowiem, przypomnę to raz jeszcze, są najprawdopodobniej  pierwszym polskim projektem badawczym dotyczącym astrologii.

Robert Marzewski

Założyciel i prezes Instytutu Badań nad Astrologią "AstroLab". Astrologią zajmuje się od 1993 roku. W tym też czasie rozpoczął edukację w Rosyjsko-Amerykańskiej Akademii ,,INTERCOLLEGE" na specjalności astropsychologia. Własną praktykę astrologiczną prowadzi od końca lat 90. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na kierunku filozofia. Interesuje się szczególnie filozofią nauki, w tym historią nauki, jak też ontologią i epistemologią, a ponadto szeroko pojmowanym rozwojem duchowym, religiami, ezoteryką. Zwolennik racjonalnego podejścia do astrologii, jak też jej badania. www.robertmarzewski.pl